Pewnego dnia przyszedł do Mistrza zatroskany człowiek. Nurtowały go wewnetrzne pytania i rozterki. Przede wszystkim chciał zrozumieć świat. Chciał też poznać siebie. Przybył, bo potrzebował odpowiedzi na wiele pytań i zagadnień. Był przekonany, że kiedy tylko zdobędzie te odpowiedzi, stanie się lepszy, mądrzejszy i będzie w stanie lepiej się rozwijać. Wierzył, ze celem człowieka jest ewolucja ku czemuś lepszemu, większemu, wspanialszemu. Chciał być wreszcie kimś. Poszukiwał Mistrz, który pomógłby mu znaleźć właściwą drogę.
Mistrz przyjął go bardzo miło i zaprosił do stołu na obiad, bo właśnie zabierał się do posiłku. Długo dyskutowali, wymieniali uwagi. Gość mówił z wielkim zapałem o swoich rozterkach. Mistrz słuchał go bardzo uważnie. Poświęcił mu własny cenny czas. Cenny, bo do wieczora miał jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, a nie miał tego dnia nikogo do pomocy. Ale próbował udzielić wsparcia swojemu gościowi.
Po posiłku człowiek zadowolony z rozmowy i z postępu, jaki uczynił, gorąco podziękował Mistrzowi za interesującą konwersację i poświęcony mu czas.
Przeprosił Mistrza, że musi już jechać, miał bowiem jeszcze wiele ważnych spraw do załatwienia.
Mistrz patrząc za odjeżdżającym gościem uśmiechnął się pobłażliwie:
"Mówił tak wiele o dobroci, o zrozumieniu Świata, o własnej ewolucji..., tyle chciał..., a nawet nie pomógł mi posprzątać talerzy ze stołu..."
Lumosis F.R.C.
Poszukując odpowiedzi
Czasami nasz świat wewnętrzny wypełniony jest wyłacznie własnymi troskami i zainteresowaniami. Czy naprawdę nie oczekujemy zbyt wiele od Boga, od świata, od Różo-Krzyża?